hexagon

Od topowej wytwórni do labelu, który wydaje kradzione utwory. Co jest nie tak z Hexagonem? [FELIETON]

Wytwórnia Hexagon, za którą stoi dość popularna postać jaką jest Don Diablo w ostatnim czasie obniżyła swój poziom. Co poszło nie tak?

nastia

Muzyka elektroniczna w ostatnich latach dość mocno ewoluowała. Tyczy się to również samych producentów, których z dnia na dzień pojawia się coraz więcej. Teraz w zasadzie każdy zostać “producentem”, mając zainstalowany DAW oraz posiadając podstawowe umiejętności tworzenia muzyki. Co też zrozumiałem, z czasem pojawiło się też coraz więcej miejsc, w których można takowe utwory wydawać.

Swego czasu każdy z popularnych twórców EDM otwierał swój własny label. Sporo z nich niestety nie przetrwało do dzisiaj, pomimo ciekawej stylistyki i jakiegoś pomysłu na siebie. W 2015 roku Don Diablo, będący na fali popularności, nie chciał być gorszy i również ruszył z własnym projektem o nazwie Hexagon. Stajnia ta działa do tej pory, jednak pomimo dość długiego stażu, jej jakość poszybowała w ostatnim czasie na łeb na szyję

nastia

A było tak pięknie…

Co by nie mówić, na samym początku istnienia labelu Holendra szło mu wyjątkowo dobrze. Niezwykle świeży, future house’owy styl, który był wtedy w początkowych latach swojego istnienia przykuwał uwagę wielu słuchaczy. Hexagon wypromował również sporo utalentowanych nazwisk – takich jak chociażby Sagan, Bali Bandits czy Madison Mars. Wydawanie tam było dość ekskluzywną rzeczą, na którą nie mógł pozwolić sobie każdy. Zresztą – pamiętamy doskonale, jak ciepło przez polski fanbase zostało odebrane tamtejsze wydanie “Drums” ówczesnego duetu Loud About Us!.

nastia

Gdzieś w 2018 roku wytwórnia Dona Diablo odłączyła się od giganta jakim było Spinnin’ Records, otrzymując tym samym większą niezależność. Początkowo szło całkiem dobrze, bo zyskujące na popularności nazwiska, które do tej pory wydawały w labelu, pozostały przy nim. Z czasem włodarze Hexagonu postanowili jednak wykonać krok naprzód, którym miało być otwarcie kolejnych sub-labeli. W ten sposób pojawiły się na świecie między innymi Generation Hex czy Bring The Kingdom. W zeszłym roku coś jednak wymknęło się spod kontroli, ponieważ łączna liczba wszystkich podwytwórni zaczęła zbliżać się do dziesięciu. To całkiem sporo, jak na niezależny label.

Czy warto było szaleć tak?

Główne pytanie, które nasuwa się w tej chwili brzmi: “Czy naprawdę potrzebne było aż tyle wytwórni?”. Wydawanie swoich utworów w miejscu, jakim jest Hexagon, strasznie straciło przez to na wartości.

Duża ilość labeli to jednocześnie o wiele większe zapotrzebowanie na producentów oraz utwory. W tym momencie doszliśmy do poziomu, w którym wytwórnia Dona potrafi wydać 10 utworów w przeciągu tygodnia, wyprodukowanych przez nazwiska, o których często nigdy nie słyszeliśmy. Mało tego – większy rozmach to większy challenge natury promocyjnej. Łatwiej przecież zadbać o DJ promo jednego kawałka niż dziesięciu…

Taki tryb wydawniczy prowadził wielokrotnie do kuriozalnych sytuacji, w których w Hexagonie pojawiały się kradzione kawałki innych producentów. Inna kwestia, że na ten moment u Dona ukazują się po prostu poprawne utwory, które nijak mają się do tych z początku istnienia wytwórni. Patrząc na listę supportów większych producentów, również nie jest zbyt dobrze. Zazwyczaj lista mocnych nazwisk, które grają dany track, kończy się na… bossie wytwórni.

Moc marki to nie wszystko

Nie da się ukryć, że w ostatnich latach Hexagon stał się dość potężną marką mając na czele swojego założyciela, którym jest Don Diablo. Ważną kwestią są też zasięgi labelu w social mediach, oraz ogromne community jakie udało się wokół niego zbudować. Jednakże co z tego, skoro wytwórnia taśmowo wypuszcza na rynek zazwyczaj dość przeciętne utwory? Tutaj sprawdza się bardzo dobrze powiedzenie, iż liczy się jakość, a nie ilość.

nastia

nastia

Nie zrozumcie nas jednak źle – raz na jakiś czas i tu pojawiają się bardzo kreatywne kawałki, dlatego też śledzenie Hexagonu nadal ma sens. Pod tym względem radę dają chociażby panowie z duetu Dropgun – ich sublabel Prophecy wnosi niemało kolorytu do katalogu. In plus wyróżnia się także RetroVision i jego Time Machine.

Nielichawo radzą sobie także Polacy – przykłady z ostatnich miesięcy to OVSKY, NOT.ME czy debiutujący w Generation Hex już w ten piątek Ardo.

Na koniec warto zadać sobie dość istotne pytanie – jak zapatrywać się na takie wydania? Niby można pochwalić się releasem u samego Dona Diablo, który jest obecnie dość mocną postacią na rynku EDM i ma 6 miejsce w DJ Mag Top 100 DJs, jednak z drugiej strony jakość jego labelu poszybowała w dół?

Producenci nadal będą wysyłać tam swoje utwory – i bardzo dobrze, wszak wytwórnia wciąż ma jakąś renomę. Jednak może warto poszukać innej alternatywy, która zapewni o wiele więcej niż możliwość pochwalenia się wydaniem u jednego z prekursorów future house’u? Liczymy na pozytywne zmiany, bo do Hexagonu mamy sentyment – jednak póki co przyszłość nie zapowiada się najlepiej.

Jeżeli jesteście nieco bardziej ciekawi tematu wytwórni Hexagon i spadku jego jakości, to wpadajcie koniecznie na nasz youtube’owy kanał Shining Beats. Właśnie ta kwestia, jak i wiele innych zostały poruszone przez naszego redaktora naczelnego Patryka Wojtanowicza oraz jego gościa Kaspra Jabłońskiego w ostatnim odcinku naszego podcastu.

nastia

nastia

Total
1
Shares
☕ Postawisz nam kawusię?