Ciężko znaleźć festiwal bardziej ekstrawagancki, a jednocześnie deklarujący taką bliskość z naturą, jak Burning Man. Mający miejsce pod koniec wakacji na pustyni Black Rock w stanie Nevada event zdobył sławę na całym świecie głównie za sprawą rytuału palenia potężnej kukły. Jednak atrakcji – o które dbają sami uczestnicy – jest zdecydowanie więcej.
Event ten w ubiegłym roku nie doszedł do skutku – jednakże to nie przeszkodziło tysiącom osób w spotkaniu się na pustyni, co spotkało się z krytyką lokalnych władz. Obecnie jednak sytuacja epidemiologiczna jest zupełnie inna. W masowym użyciu (w szczególności właśnie w USA) są szczepionki przeciwko COVID-19, a to pozwala przyjmować założenie, że tegoroczny sezon nie zostanie zupełnie spisany na straty.
Nie udało się
Okoliczność ta nie umknęła uwadze także organizatorom Burning Man, którzy – wśród opcji pozwalających na realizację imprezy w tym roku – rozważali nałożenie na uczestników obowiązku uprzedniego zaszczepienia się. To jednak spotkało się ze sporą dezaprobatą osób planujących pojawić się na pustyni Black Rock. Ten sprzeciw, a także ogólna niepewność związana z trwającą wciąż pandemią, spowodowały że tegoroczna edycja wydarzenia została odwołana.
Poniżej znajdziecie oświadczenie organizatorów.
Ostatnie 14 miesięcy było burzliwą podróżą przez ewolucję i zmiany dla każdego człowieka na tej planecie. Musieliśmy dostosować się do zwrotów akcji globalnego kryzysu, złożonych informacji dotyczących zdrowia publicznego i rosnącej nadziei, że wkrótce będziemy mogli zacząć wspólnie odbudowywać nasze życie. Chociaż tutaj, w Stanach Zjednoczonych, możemy odczuwać coraz jaśniejsze światło na końcu tunelu, pandemia nadal trwa, a niepewności, które należy rozwiązać, są niemożliwe do rozwiązania w obecnym czasie.
Pustynia zapewne i tak będzie żyć
Choć wydarzenie w tym roku się nie odbędzie, to z pewnością możemy liczyć na powtórkę z roku ubiegłego. Tym samym wielce prawdopodobnym jest, że na przełomie sierpnia i września pustynia Black Rock jednak będzie tętnić życiem.