Ostatnie dni i tygodnie obfitują w informacje dotyczące Berghain. Nie dotyczyły one jednak ikonicznych imprez czy sytuacji związanych z kultową już ostrą selekcją na bramce. W skrócie – jakiś czas temu pisaliśmy na naszych łamach o zamknięciu agencji DJskiej podległej pod klub, zaś w weekend pojawiły się wieści o rzekomym zamknięciu berlińskiej miejscówki.
Jak donosi “Berliner Zeitung”, informacje o rzekomym zamknięciu Berghain okazały się zaledwie pogłoskami. Osobą, która wywołała burzę, jest Jürgen Laarmann, były redaktor magazynu Frontpage oraz znana postać w niemieckim świecie techno. Napisał on na swoim Facebook’u post o rzekomym zamknięciu Berghain, podkreślając przy tym, że temat jest “pod wielkim znakiem zapytania” oraz prosząc o informacje od osób mających większą wiedzę w tym temacie. Najprawdopodobniej na tej podstawie Fazemag opublikował artykuł na temat rzekomo planowanego na koniec tego roku zamknięcia klubu.
Klub żyje
Na Facebook’u Laarmana pojawiło się wyjaśnienie całej sprawy.
Co prawda zamieściłem plotkę o zamknięciu, ale z dużym znakiem zapytania i pytaniem: czy ktoś wie coś bardziej konkretnego? Potem było kilka telefonów od ludzi, którzy wiedzieli o tym więcej i kilka godzin później sprostowałem to. Ciekawy jest fakt, że później donosi o tym Fazemag, na który dalej powołuje się Berliner Zeitung – podczas gdy nikt ze mną nie rozmawiał. Bild i Berliner Zeitung rozmawiały ze mną. Powiedziałem im, że to nieprawdziwe informacje, dlatego powstrzymali się od dalszej emisji tej informacji.
Zarządcy klubu w dalszym ciągu nie odnieśli się do informacji. Na ten moment jednak niewiele wskazuje na to, jakoby Berghain miałoby w najbliższym czasie się zamknąć.