Ej, czy ty też wyrównujesz do dołu?
Sokół
Za mądry dla ciebie, kto mądrzejszy od ogółu matołów?
Za bogaty ten, kto bogatszy niż ty?
Ludzie zachowują się jak ogrodnika psy
Ej, czy równasz w dół?
Skoro tobie brak, to niech też braknie mu?
Brak mi słów na takie podejście
Zawiść, zazdrość, zamiast starać się mieć więcej?
Tylko myślisz, żeby inni mieli mniej
Ej, śmiej się, śmiej, zobaczysz jednak
Twój śmiech urwie się jak hejnał
W tym felietonie znajdziecie wulgarne komentarze z Facebook’a bez zakrywania danych osobowych. Dlaczego? Bo uważam, że tego typu osoby powinny mieć nieprzyjemności z powodu szkodliwych społecznie poglądów i opinii udostępnianych publicznie. W tym felietonie będzie także trochę mięcha. Dlaczego? Bo mi się ulało. Co spowodowało to drugie? Ano to pierwsze. Jeśli uważacie, że ludzie mają swoje granice przyzwoitości, to dziś udowodnię, że jesteście w głębokim błędzie. Polecam ubrać kalosze, a nawet cały kombinezon, bo będziemy dziś nurkować w szambie.
Ulało mi się
Tego typu teksty na łamach Shining Beats nie pojawiały się nigdy. I mam nadzieję, że ten dzisiejszy będzie wyjątkiem od tej reguły. W to drugie chciałbym wierzyć – ale pewnie musiałbym w związku z tym przestać wrzucać treści, które potencjalnie mogłyby dotrzeć poza elektroniczną bańkę. Cóż, media społecznościowe mają to do siebie, że nie masz wpływu na to, do kogo dotrze kontent, który udostępnisz. Ale od początku – co skłoniło do tego, że stworzyłem właśnie ten tekst?
Po opublikowaniu wyników Polish DJs Chart 2023 miałem już ochotę napisać felieton, w którym na podstawie komentarzy dowodzę, co w Polakach jest najgorsze. Ale wiecie – święta, obowiązki i inne tego typu rzeczy spowodowały, że mój trigger trochę się przystopował. Ale nie musiałem długo czekać – wystarczyło wrzucić video z, na to wygląda, wrogiem publicznym numer 1 polskich fanów muzyki elektronicznej. Nie będzie dla nikogo niespodzianką, jeśli powiem, że tym kimś jest Tribbs.
Na sam początek jednak podejmijmy temat wolności słowa. Ten felieton nie jest przeciwko prawu do swobodnego wypowiadania się. Z wolnością – jakąkolwiek – jest jednak tak, że dla jednego człowieka kończy się tam, gdzie dla drugiego się zaczyna. I nie oznacza to braku przyzwolenia na uzasadnioną krytykę, popartą sensownymi argumentami – tu krytykujcie sobie co chcecie i kogo chcecie. W tych komentarzach, co przeczytacie poniżej, tego typu uzasadnionej krytyki nie znajdziecie.
Wróg publiczny numer 1
Na początku stycznia na naszym facebook’u pojawił się fragment programu Dzień Dobry TVN, w którym Tribbs – obecnie najchętniej słuchany Polak na Spotify – grał na launchpadzie. Video to rozniosło się po sieci i obecnie ma ponad pół miliona odsłon. Niby spoko – bo dzięki temu Shining Beats ma lepsze zasięgi – ale jednak nie do końca. Im więcej bowiem było wyświetleń, tym więcej hejtu i jadu ze strony – taka jest moja opinia – nieszczęśliwych ludzi, którym w życiu nie wyszło, dlatego nienawidzą tych, którym akurat się udało coś osiągnąć. Z jednej strony szkoda mi takich osób, no bo nie na wszystko człowiek ma wpływ i pewne niepowodzenia przychodzą, co by się nie zrobiło. Ale z drugiej strony nic nie usprawiedliwia tego, co za chwilę przeczytacie.
Przed Wami zbiór kilkunastu komentarzy spod tego posta. Post na facebook’u jest publiczny (pod tym linkiem), tak samo jak komentarze – dlatego nie zasłaniam personaliów osób, które je napisały. Od razu uprzedzę – RODO w tym przypadku nie obowiązuje.
Kurtyna.
Publiczny akt oskarżenia
Zarzutów wobec Tribbsa w sieci jest co najmniej kilka. Przykładowo, ludzie mają mu za złe robienie coverów starych hitów – czyli coś, co jest zupełnie normalne na całym świecie. Owszem, nie jest to wyjątkowo twórcze, ale w dalszym ciągu jest to zupełnie normalne. Dobry cover też trzeba umieć zrobić.
Zaraz za coverami idzie wizerunek. No bo kto to widział, żeby facet nie chodził w szerokich spodniach i z wygoloną na pałę głową? A jeśli ubiera się na kolorowo i ma kolorowe włosy, to to na pewno nie jest facet. To na sto procent musi być transwestyta, albo feministka, albo musi być z tego całego LGBT. A przecież to nie są ludzie, tylko ideologia. Tak prezydent mówił, więc to prawda, koniec i kropka.
Na liście przewin Mikołaja jest także robienie muzyki z “pseudoraperami”. Sam nie jestem fanem takich postaci, jak Kubańczyk – w skrócie, to nie mój kubek kawy. Ale warto też pamiętać, że rap w swojej genezie wcale nie był nawijaniem w dresach pod blokiem o tym, jakie to życie jest ciężkie. Rap w swojej genezie – a powstał 50 lat temu – polegał na rymowaniu na bitach z samplami z muzyki disco, funk oraz soul. Umówmy się – dalekie to od ulicznych standardów muzycznych, które według niektórych są “jedynym słusznym rapem”.
Jednak na czele rankingu zbrodni Tribbsa wobec całego świata jest – a jakże – osiągnięcie sukcesu. Mieliśmy okazję nagrać z nim podcast jeszcze zanim jego solowy projekt się tak na dobrą sprawę rozkręcił. Już wtedy posiadał szeroki wachlarz osiągnięć – czy to w projekcie Linia Nocna, czy to współtworząc utwory dla różnych innych artystów. Ostatnie trzy lata to w jego wykonaniu istny run na szczyty list przebojów – zarówno tych radiowych, jak i streamingowych. I nie jest to opinia – to jest fakt, który, jeśli rzucimy okiem na statystyki, nie powinien ulegać wątpliwości.
Ogarnijmy się!
My, Polacy, mamy to do siebie, że nie lubimy, jak ktoś młody i charakterystyczny osiągnie coś dużego w krótkim czasie. Ba – nie lubimy, jak ktokolwiek to zrobi. Dla połechtania własnego ego deprecjonuje się kogoś sukces, szuka “ale”, wreszcie stwierdza się, że albo to był fart, albo jest synem bogatego taty, który za wszystko zapłacił, albo to zwykły sterowany z zewnątrz produkt bez talentu i nastawiony wyłącznie na zarobek. Zarówno ja, jak i wiele osób siedzących w branży dobrze wie, że w tym wypadku jest to po prostu efekt ciężkiej pracy, poznania odpowiednich ludzi w odpowiednim miejscu i odpowiednim czasie (to szalenie istotne) i umiejętności dotarcia do masowego odbiorcy.
I nie, to wszystko nie jest słodzenie komukolwiek w oczekiwaniu na rewanż w postaci jakiejkolwiek – a wiem, że niektórzy mogą coś takiego mi zarzucić. Po prostu wkurwia mnie nasze typowo polskie myślenie. Ja zupełnie nie dziwię się takiemu I.GOT.U, który zrobił w Polsce co mógł i wyleciał do Wietnamu, gdzie po prostu czuje się dobrze i może nadal robić swoje – bez ciągłego “ale” ze wszystkich stron. Polacy mogliby być naprawdę super narodem, ale sami sobie robią pod górkę. Chociażby właśnie tym negatywnym myśleniem, ciągłego doszukiwaniem się dziury w całym i – przede wszystkim – chęcią robienia pod górkę każdemu, kto tylko chce osiągnąć coś więcej. Bo przecież wszyscy muszą mieć do dupy, prawda?