Coraz większymi krokami zbliża się osiemnasta edycja Sunrise Festival. My jednak wrócimy na chwil parę w daleką przeszłość – mamy dla Was garść historii oraz kilkadziesiąt zdjęć scen z każdej edycji tego jednego z największych festiwali z muzyką elektroniczną w tej części Europy.
Cztery dni śmierci
Wszystko zaczęło się od imienin Krzysztofa Bartyzela aka DJ Kris, wtedy znanego jako rezydent klubu Ekwador w Manieczkach. Impreza organizowana od 1999 roku w klubie Miami Nice w Mielnie stała się tak popularna, że w roku 2003 została przeniesiona do Kołobrzegu. Impreza nabrała rozmachu i przyjęła nową nazwę – Sunrise with Ekwador. Reszta jest już historią – i to taką z gatunku naprawdę bogatych.
Sunrise razy dwa
W roku 2005 doszło do trzęsienia ziemi. Rok wcześniej Kris przestał być rezydentem klubu Ekwador, co spowodowało to kuriozalną sytuację. MDT stworzyło Sunrise Festival, zaś klub z Manieczek organizował imprezę Sunrise with Ekwador. Był to jedyny taki rok z dwoma podobnymi imprezami – w 2006 roku ludzie bawili się już tylko w Kołobrzegu, zaś Sunrise Festival jest jedynym spadkobiercą tego, co miało miejsce wcześniej.
Edycja z roku 2006 przyniosła kolejną rewolucję – otwarto bowiem drugą scenę, na parkingu nieopodal amfiteatru.
Pierwsi prawdziwi headlinerzy
Z roku na rok pionier na polskiej scenie festiwali tego typu realizował coraz szersze plany. Punktem przełomowym był rok 2008, kiedy to zabookowane zostały EDMowe gwiazdy pierwszej wody – Tiesto i Armin van Buuren. Imponowała także scena – wykorzystano bowiem największy wówczas ekran LEDowy w Europie.
Z roku 2008 pochodzi również najbardziej kultowy hymn after party, za którym stoją Miqro i Maiqel.
A jak wyglądały sceny? Naprawdę godnie!
Rok później polska edycja gazety DJ Mag pisała o tamtej imprezie następująco:
Zeszłoroczny line-up Sunrise Festival wyglądał, jakby to miał być ostatni Sunrise w historii
DJ Mag Polska, 2009
Koniec pewnej epoki
Do roku 2012 event skupiał się głównie na dwóch gatunkach – house i trance. Jednak zmiany na scenie klubowej zmuszały (często ku niezadowoleniu tzw. “starej gwardii”) organizatorów do zapraszania artystów z innych gatunków. Coraz większe powodzenie zaczął mieć bigroom – dlatego tacy artyści zaczęli mieć swoje miejsce w lineupie.
Dziesiąta edycja była ostatnią w tej house’owo-trance’owej formule. Jako jedyna w historii trwała aż przez dwa weekendy, zaś headlinerami byli Armin van Buuren oraz – co przyniosło kolejną krytykę ze strony fanów trance’u – David Guetta.
Punktem przełomowym w tym aspekcie był rok 2013 – trance został zepchnięty na niedzielę, zaś w piątek i sobotę rządziły nurty house, bigroom i electro.
Poszukiwanie samego siebie
Kolejne lata agencja MDT spędziła na próbie ponownego określenia tego, czym ma być Sunrise Festival. Do Kołobrzegu byli zapraszani bardzo dobrzy i popularni artyści, jednak brakowało artystów pierwszego szczebla, co niektórych mogło zachęcić do wyjazdów na inne niż Sunrise eventy. Ale, żeby nie było – wielkich artystów i wielkich występów nie brakowało. Przykładowo jeden z największych przebojów, jakie wylansował Don Diablo – a więc collab z Tiesto pod tytułem “Chemicals” – miał swoją światową premierę właśnie w Polsce.
Jedyna edycja z livestreamem
Rok 2016 był wyjątkowy pod względem “festiwalu wschodzącego słońca” pod jednym względem – tylko wtedy został zrealizowany livestream, emitowany za darmo na portalu YouTube. Nagrania znajdziecie poniżej:
Tak – właśnie podczas tego livestreama zdarzyła się sławetna sytuacja, w której wzięli udział Skytech i Headhunterz, wtedy promujący swój collab “Kundalini”.
Nowy początek
Poprzednie lata były ciszą przed burzą – piętnastolecie było więc dobrym momentem na nowości. Zmiana brandingu i światowe gwiazdy z najwyższej półki – tym cechuje się edycja z roku 2017.
I to jest miejsce, w którym trzeba powiedzieć o rzeczach nie do końca fajnych. Podczas edycji z 2017 roku MDT spotkało się z największą jak dotychczas krytyką. Afera biletowa, brak sobotnich headlinerów – duetu Dimitri Vegas & Like Mike oraz kilka innych niuansów mogło co poniektórych odstraszyć od kolejnych edycji.
Czy słusznie? Każdy ma swoją opinię, ale według nas warto wziąć poprawkę na jedną rzecz. Produkcja muzycznych festiwali to naprawdę ciężki orzech do zgryzienia. Przekonują się o tym także najwięksi – w tym roku swoje problemy mieli organizatorzy Tomorrowland, Ultra Music Festival czy Ultra Europe. Jak to mówią, nawet najlepszym się zdarza.
Ostatni raz w Kołobrzegu
A jak było rok później? Z pewnością bardziej różnorodnie – do dwóch dotychczasowych scen dołączyła leśna Dark Stage, gdzie wystąpili między innymi Booka Shade, Fritz Kalkbrenner czy sam Eric Prydz. Na pozostałych scenach również ogień, zaś podczas klasycznego niedzielnego występu DJa Krisa w publikę nie sposób było szpilki włożyć – taki był ścisk.
“wind of change”
W tym roku Sunrise Festival zmienił lokalizację. Pożegnano amfiteatr i parking, powitano za to lotnisko w kołobrzeskim Podczelu. Powstało aż pięć scen, muzyka trance wróciła na wszystkie trzy dni imprezy, a swoje miejsce znaleźli także fani innych gatunków. Otwarto również pole namiotowe i miasteczko SunCity.
Jeśli chcecie poczytać jeszcze więcej o naszych wrażeniach z edycji 2019, to znajdziecie je tutaj:
A jaka będzie przyszłość? O tym przekonamy się w dniach 21-24 lipca 2022 roku podczas największej osiemnastki w Polsce.