W ciągu ostatnich miesięcy przyszło nam się zmierzyć z zupełnie inną rzeczywistością. Pandemia ma bardzo poważny wpływ również na branżę imprezową, która w miesiącach wakacyjnych złapała – niewielki, bo niewielki, ale jednak – oddech. Druga fala koronawirusa przewidywana jest na jesień, jednak już teraz odnotowywane są znaczące wzrosty liczby zachorowań w kolejnych krajach. Mimo to, na ten moment w Polsce o powrocie restrykcji znanych z wiosny jest dość cicho. Niestety, nie znaczy to że wszystko zdązyło wrócić do normy – wszak duże eventy nadal nie mogą się odbywać w formie sprzed pandemii, zaś kluby obchodzą przepisy, działając jako cocktail bary czy puby.
Na szczęście nie oznacza to całkowitej posuchy – przykładowo 17 października w Poznaniu ma odbyć się impreza Hall Of Trance z naprawdę ciekawym lineup’em. W hali nr 2 Międzynarodowych Targów Poznańskich mają zagrać między innymi Ferry Corsten, Menno de Jong czy Marcel Woods. Szykuje się więc spora gratka dla polskich trancemaniaków, wciąż spragnionych dobrej zabawy.
Nie będzie tanio
Jest jednak jeden haczyk, który – bazując na komentarzach w mediach społecznościowych – nie spotkał się ze stuprocentowym zrozumieniem. Chodzi tu o ceny biletów. Wczoraj organizatorzy – czyli agencja Amazing Moments Creators – przekazali informację, że najtańsze wejściówki w ramach pierwszej puli będą kosztować 159 zł.
W komentarzach nie brakowało zarzutów o zbyt wygórowane oczekiwania cenowe. Hall Of Trance porównywano do innych, porównywalnych cenowo (i nieporównywalnych lineup’owo) imprez, takich jak ASOT 850 Gliwice czy Dreamstate Europe. Sprawa nie jest jednak tak łatwa z perspektywy organizatorów – i dlatego pobawimy się teraz w adwokata diabła.
Biletów mało, a koszta istnieją nadal
Zacznijmy od tego, że liczba biletów będzie mocno ograniczona. W sumie do sprzedaży trafi ich dokładnie 500. Jest to związane z regułami bezpieczeństwa, dotyczącymi chociażby tego, ile osób będzie mogło znajdować się na danej powierzchni. Oznacza to, że do kasy organizatorów trafi mniej pieniędzy – a organizacja muzycznego eventu do tanich rzeczy nie należy. Opłacenie techników, wynajęcie hali, booking artystów i zapewnienie wielu innych istotnych aspektów, bez których impreza nie może się odbyć – to wszystko kosztuje. Być może teraz, z racji skomplikowanej sytuacji, jest trochę taniej niż przed marcem – niemniej wciąż są to spore koszta. Nie powinno więc dziwić, że bilety są tak drogie.
To normalne, że chcą zarobić
Jest jeszcze jedna rzecz, o której widocznie nie każdy pamięta (albo nie chce pamiętać). Organizatorzy imprez to nie są instytucje charytatywne – i głównym ich celem, jak każdego przedsiębiorstwa, jest zarabianie pieniędzy. Ten aspekt jest niezmienny, i to niezależnie od tego, czy jest pandemia, czy nie – na tym polega biznes, którym niewątpliwie branża muzyczna jest. No, chyba że ktoś nie ma problemu z dokładaniem pieniędzy z własnej kieszeni za każdym razem po to, aby bilety były jak najtańsze i aby jadąca na bardzo pstrym koniu łaska publiki sprzyjała. Wtedy pozostaje nam tylko pozazdrościć pasji i możliwości finansowych.
Takie sytuacje są jednak wyjątkami (o ile w ogóle takowe się zdarzają) i zazwyczaj model biznesowy agencji eventowych zakłada, że organizowane przez nich wydarzenie minimum wyjdzie na zero. Ma to znaczenie szczególnie obecnie – dzisiejsze czasy są bardzo niepewne i ciężko o długofalowe inwestycje. To dotyczy również ewentualnych sponsorów. Branża muzyki elektronicznej nie przyciąga dużych marek tak licznie, jak jeszcze kiedyś – a pandemia bynajmniej nie jest okolicznością sprzyjającą.
W każdym razie w dzisiejszych realiach spięcie budżetu takiego wydarzenia jest o wiele cięższym zadaniem niż jeszcze rok temu. Stąd też takie a nie inne ceny.
Jest za to rzecz, której jesteśmy dość pewni. Pomimo wysokiej ceny, wejściówki na Hall Of Trance rozejdą się, jeśli nie w stu procentach, to na pewno w sporej większości. Powód prosty – fani imprez są wyposzczeni i z bardzo miłą chęcią przyjmą jakąkolwiek poważną perspektywę na event z konkretnym nagłośnieniem, dużą sceną i solidnym lineup’em. Tak jest w tym wypadku, dlatego też o sukces kasowy (na miarę możliwości) raczej się nie boimy.
Jak długo to jeszcze potrwa?
Problem drogich biletów na eventy będzie nas dotyczyć jeszcze przez długi czas, przynajmniej do zdjęcia wszystkich restrykcji. Kiedy do tego dojdzie? Nie jesteśmy wróżkami, dlatego Wam tego nie powiemy. Ważne jest to, że promotorzy radzą sobie z problemem niemożności organizowania wydarzeń w formie znanej sprzed pandemii. Oficjalnie przecież ekipa Amazing Moments Creators zaprasza… do drink baru, strefy gastro oraz strefy relaksu 😉